Moshi Moshi!
Wczoraj, zamiast czegoś poważniejszego, obejrzałam "Kac Vegas w Bangkoku". Jest to druga część filmu "Kac Vegas", który strasznie mi się spodobał, dlatego obejrzenie kontynuacji uważałam za obowiązkową. Oto krótki zarys fabuły: Stu, po niezapomnianych wydarzeniach z Vegas, planuje spokojny ślub w Tajlandii. Na ceremonię zaprasza Phi'a, Dou'a oraz (niechętnie) Alana. Na dzień przed ślubem wszyscy czterej wraz z szesnastoletnim bratem narzeczonej Stu - Teddy'm, spotykają się na ognisku i piją symboliczne piwko. Jednak nic nie zapowiada jutrzejszych wydarzeń, które są niemniej absurdalne niż w części pierwszej.
Powiem szczerze, że od początku do samego końca nie mogłam powstrzymać się od śmiechu ;) Natomiast gdy na samym końcu zobaczyłam helikopter oraz jednostkę specjalną, to przyszło mi na myśl jedynie wow! ^^ Nie chciałabym zdradzać wam zbyt wiele, wiec powiem po prostu, że naprawdę warto obejrzeć drugą cześć "Vegas", bo ta w niczym nie ustępuje pierwszej.
Hahah tak, ogladalam ten film! Byl megasmieszny. Ale chyba jedynka lepsza ;) Pozdrawiam i zapraszam domnie w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńNa samym początku również stwierdziłam, że jedynka jest nieco lepsza, ale natychmiast zrekompensowało mi to pojawienia się azjatyckich akcentów ^^
UsuńStudiuje technologie zywnosci i zywienie czlowieka ;-) hmm poczekaj do liceum, tam bedziesz naprawde miala prawdziwa nauke. Gimnazjum w porownaniu do lo to nic, spory przeskok jest... Ale masz racje, ferie masz, trzeba krozystac! ;) A czapa jest tak ciepla, ze niestraszny mi zaden mroz!
OdpowiedzUsuńnie oglądałam jeszcze tego filmu ;)
OdpowiedzUsuńpamiętam jak jakiś czas temu była domówka u chłopaka i o 4 w nocy jak już leżeliśmy w łózkach wpadł na pomysł ze jeszcze przed spaniem możemy film obejrzeć włączył i ledwo co się film zaczął ja już spałam ;d
OdpowiedzUsuń